**Nathan**
Dojechaliśmy na miejsce . Niby środek Londynu , a jest ciemniej niż podejrzewałem . Już z kilku metrów od naszego auta widać kamery .
- Do roboty chłopacy . Sykes i ja zostajemy tutaj , pokażcie co umiecie . - każdy z bandy , oprócz mnie i Łysego , zajął się swoim zadaniem . My mieliśmy wejść dopiero wtedy , gdy kamery będą wyłączone , wszelkie pułapki na włamywaczy wykryte . Nie wiem , czy ktoś inny odważyłby się okraść ten bank . Jest tam spooora sumka dolarów . Cały nasz gang nie zarobił by tyle przez całe życie !
Mijały sekundy , minuty . Jest godzina 1.23 .
- Sykes ostatnie kamery wyłączane ... Niedługo wchodzimy ... - powiadomił mnie Max .
- Jasne ... - odparłem i wstałem z siedzenia samochodu .
- Gotowy ? - zapytał , kiwnąłem głową - Masz plan jak go otworzyć .
- Polega na tym samym co zwykły sejf ,trzeba znać kod .
- Znasz ? - serio jest taki głupi ?
- Tak ... Znam... - zakpiłem sobie z niego - Nie ! Proszę cię ! Na całym świecie może jedynie dwie osoby go znają ... Niestety nie jestem nią ja , ale mam swój sprzęcik ... - wyjąłem urządzenie .
- Na czym polega ? - zadał kolejne pytanie .
- Przymocuję to do sejfu i da mi sygnał w postaci dźwięku . Wtedy ... domyślę się cyfry .- nie powiem , to z komplikowane i mogę się pomylić . Jaka jest szansa na to aby tego nie spieprzył ? Jakieś 42 procent ? Tak , tyle .
No i się zaczęło . Moja walka o przetrwanie i dojście do pieniędzy . Potem walka i sprawdzenie mojego słuchu oraz droga powrotna . Niby wszystkie kamery są zabezpieczone , pułapki wyłączone w miarę możliwości , a te nie wyłączone są oznaczone tak , abyśmy bez problemu mogli je zauważyć .
Jesteśmy w połowie drogi . Jak na razie wszystko idzie , że tak powiem " gładko ". Minęliśmy dwie pułapki . Nie było dużego problemu , no może oprócz tego ,że prawie włączyłem alarm ,lekko dotykając nogą linię .
- Dobra Sykes , wykaż się .. - powiedział gdy staliśmy przed skarbcem . Niepewnie podszedłem do niego i .... włączył się alarm .
- Co do cholery się dzieje !? - krzyknął do telefonu .
- Max , nie znalazłem tej pułapki ... Nie widziałem jej na plan ... - powiedział mu któryś z chłopaków - Radzę wam uciekać , bo w ciągu kilku minut przyjadą służby .
- Sykes , spadamy ! - biegliśmy ile sił w nogach nie zważając na inne przeszkody jakie wcześniej starannie omijaliśmy .
- Stój! - szepnął zatrzymując mnie - Spóźniliśmy się ... - dopowiedział . Zauważyłem grupę policjantów składającą się z 4 osób . Była w śród nich jedna kobieta , która chyba zwróciła na siebie uwagę Łysego .
- Max , to nie pora na flirt .. - upomniałem go .
- Plan jest taki , że gdy się rozdzielą , my idziemy za brunetką . -przewróciłem oczami - Musze ją mieć . - warknął - Ty zajmij się swoją suką ... - o nie kolego .
- To nie jest żadna suka !- krzyknąłem i zwróciłem na nas uwagę policji .
- Za nimi ! - krzyknął jeden . Zaczęła się prawdziwa ucieczka . Ani ja , ani Łysy nie wiedzieliśmy gdzie wyjście .
- Prosto i na lewo , potem skręćcie na prawo i jedynie biegnijcie do drzwi .. - powiedział James .
- Dobra , przyszykujcie auto ... - powiedział i skręciliśmy w lewo . Potem poszło wszystko pomyślnie do czasu tego strzału .
- Nathan ! - krzyknął , kiedy zobaczył , że leżę i krwawię .
- Boli ... Kurwa ! - krzyknąłem gdy zauważyłem moje udo . Całe we krwi . W dodatku siedziała w nim kula !
-Dajesz, idziemy .. - wziął mnie pod ramię i zaczęliśmy uciekać w miarę możliwości . Na szczęście wyszliśmy już z budynku rojącego się od służb .
-Weźcie go ... - powiedział podając mnie James'owi i Parker'owi , którzy mieli strach w oczach .
- Gdzie Mils ? - spytał gdy jechaliśmy do bazy .
-Nie żyje ... - powiedział . O dziwo Max nic sobie z tego nie robił . Żyje czy nie , jak widać nie miał oto dla niego większego znaczenia .
- Au ! - krzyknąłem kiedy Thomas wyciągał mi kulę .
- Nie wierć się ... Muszę ją wyjąć i zatamować krwawienie .. - powiedział , a dwóch chłopaków przytrzymało mi ręce oraz wolną i zdrową nogę .
Ledwo wytrzymałem drogę busem . Chłopcy zanieśli mnie do środka i ułożyli na kanapie .
- Zaraz przyjedzie .. - powiedział do mnie Max . Chodziło mu o naszego lekarza . Gdyby zabrali mnie do szpitala , już bym nie wrócił , oni też nie . Zamknięto by nas w więzieniu .
- Nathan ? - usłyszałem głos Debby .
- Zabierzcie ją ! Nie chce , żeby zobaczyła mnie w takim stanie ... - syknąłem.
- Dobra , Sophie idź na górę ... - powiedział James . Podszedł do niej i zasłonił swoim ciałem, mnie skręcającego się z bólu . Kiedy ten doktorek przyjedzie ?!
__________________________________________
Kolejny rozdział ^^
Biedny Nathan ?
Piszcie Kochani :)