Rozdział przynajmniej raz w tygodniu .

niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 2 Część I

Nathan
 
Jay otworzył kopertę i wyjął  z niej kartkę i jakieś zdjęcia . Zaczął czytać . Po kilku minutach kończył ,spojrzał na zdjęcia i powiedział :
- Przesadził .. - wstałem i zabrałem się do czytania .
 
Drogi Nathanie
Przedstawiam Ci Twój cel . Nie  wiem , czy kojarzysz tą dziewczynę , lecz na pewno sporo wiesz na temat jej ojca .Nie będę przedłużał . Powiem "prosto z mostu " , Twoim  zadaniem jest zamordowanie Debby Alko . Pomyślałem o Tobie i o fakcie , że jesteś młody i strachliwy . Masz dwa tygodnie . Jako dowód chcę mieć zdjęcia . Powodzenia
 
 
 
Siva
 
 
Zaniemówiłem . Myślałem ,że walka to jest najgorsze co może mnie tu spotkać . A tu proszę , zabójstwo .
-Masz przesrane ... - powiedział Loczek .
- Nie dam rady ! - krzyknąłem .
-Patrz jaka laska.. - podał mi jej zdjęcia . Rzeczywiście , dziewczyna była przepiękna co utrudniało mi zadanie .
 


 

 
 
- Jest modelką ? - spytałem . Byłem nią zauroczony .
- Z tego co wiem , to tak . - po chwili dodał - Ładna dupa ,co?
-Oj i to jak ...-odparłem na co Lokowaty się zaśmiał .
Usiadłem zdesperowany na łóżku . Powtarzałem sobie w myślach " Nie dam rady , nie dam rady " . Jay dosiadł się do mnie i poklepał po plecach . Milczeliśmy .
- Może uda ci się jeszcze wycofać ? - zapytał .
- Nawet jeśli , to nie mam zamiaru ... - odparłem .
- Czemu ? Słyszałem , że chciałeś być prawnikiem . Masz jeszcze szansę . - spojrzał na mnie .
-Wtedy mógłbym was wsadzić do pierdla ...- odpowiedziałem mu .
- Eem...Też prawda . - po chwili dopowiedział-To zapomnijmy o tym co powiedziałem .
Znów zapanowała cisza . Myślałem o zadaniu . Ludzie , mam zabić córkę prezydenta ! Wiecie jaką ona ma ochronę ?! Wiecie jak ciężko jest się tam dostać ?! Przestępcy , który weszli tam ,planowali zamachy przez kilka miesięcy , a ja mam 2 tygodnie ! Dwa tygodnie ! Po mnie .
Po chwili wstałem .
-Gdzie ty idziesz ? - zapytał Loczek , gdy zauważył jak wychodzę .
- Zmienić zadanie .. - wyszeptałem i pobiegłem w stronę gabinetu Sivy . Nie chciałem tego robić . Nie chciałem zabijać niewinnej osoby .
- Mogę ? - zajrzałem przez uchylone drzwi . W pomieszczeniu była jakaś skąpo odziana kobieta . Pewnie szef zamówił sobie panienkę .
- Puka się ... - syknął - Zaraz wyjdę . - ujrzałem go w rozpiętej koszuli . Szybko zamknąłem drzwi .
-Brawo Sykes . Se moment wybrałeś .. - powiedziałem sam do siebie . Po kilku minutach wyszedł mulat .
- Czego ? -warknął , a ja aż podskoczyłem .
-Mogę zmienić zadanie ?
- Nie ..-odparł stanowczo .
- To chociaż daj mi inny cel ... - błagałem .
- Ale czemu ? Ona i tak ma zginąć . Czy ty ją zabijesz czy ktoś inny , na to samo wychodzi . Chcę mieć ją z głowy więc nie zmienię ci celu . Wybacz .. - chciał już wejść do gabinetu , ale zapytałem niepewnie :
- Czemu mam ją zabić? Nic mi nie zrobiła ...
- Posłuchaj mały..-zaczął- Jesteśmy jednością . Ktoś podskoczy mi, podskoczy i tobie . Nie pasuje ? To opuść mój dom i  nie wracaj . Nigdy ... - wszedł z powrotem do pokoju .
Ja wróciłem do swojej sypialni . Myślałem jak mogę to zrobić . Chyba muszę wziąć się w garść i strzelić . Pytanie brzmi , jak mam ją zabić , nie wzbudzając podejrzeń ?
Przez resztę dnia i całą noc nad tym myślałem . W końcu wymyśliłem .
- Co ?! - zapytał Jay gdy powiedziałem mu o tym pomyśle -Chcesz się z nią " zaprzyjaźnić " , wejść do jej pałacu gdzie jest milion strażników ,zastrzelić i sobie wyjść ? - powtórzył po mnie , no może nie tak dokładnie ,ale podobnie .
- Mniej więcej ..-zaśmiałem się .
- Już lepiej walnąć jej kulkę na środku chodnika . Cyknąć foto i spierdzielić z tam tond niż wykonać twój " wspaniały " plan . Idziesz na śmierć . Poza tym ... - przerwał na chwilę , ale potem znów zabrał głos - Skąd wiesz , że cię polubi ?
- Z tego co się dowiedziałem , to lubi chłopców z grzywką ,z ślicznymi oczami i pociągającym uśmiechem . - uśmiechnąłem się .
- No spoko , ale gdzie takiego znaleźć ? - dumał .
- Serio? - spojrzałem na niego , a on na mnie .
- A ! -  zaczaił - Chodziło ci o siebie ? -  śmiał się .
- Tak , tak ,tak ....-odparłem oburzony .
- No przepraszam .. - dalej się śmiał.
Dowiedziałem się , że często przebywa w parku . Nie traciłem czasu . Odświeżyłem się i ubrałem . Ruszyłem w stronę parku . Chyba był to  mój szczęśliwy dzień , bo spotkałem właśnie ją ! Bez goryla ! Oj Sykes , Sykes . Masz szczęście chłopie . Śledziłem ją . Dziewczyna usiadła na trawie przy jeziorze i karmiła kaczki . Gdybym nie był przestępcą i nie miał za zadanie ją zabić , to na pewno zaprosiłbym ją na randkę . Niepewnie podszedłem do brunetki i upewniając się , że nie ma wokół żadnych faciów w garniaku , zagadałem siadając tuż obok niej :
- Hej .. - zwróciła swój wzrok na mnie .
- Ee... Cześć - powiedziała zdziwiona - Znamy się ?
-Nie .. - przysunąłem się do niej bliżej - Ale zawsze możemy się poznać . Tylko ...Pytanie brzmi czy chcesz - bajerowałem ją spojrzeniem i moim uśmiechem . Warto było być posłusznym mamie i szczotkować zęby.
- Eem.. No ... Czemu nie .. - zarumieniła się .
- Nathan.. - wyciągnąłem w jej stronę rękę , którą uścisnęła .
- Debby ...
-Ładnie ..- komplement z mojej strony .
-Tak o...-odparła i rzuciła kaczkom kolejne okruchy pieczywa .
- Często tu przychodzisz ? - zagadałem po chwili ciszy między nami .
- Tak ... Codziennie . Chyba , że pogoda nie dopisuje . - odpowiedziała - A ty ?
- Ja od teraz zacznę .. - odparłem i jeszcze bardziej zbliżyłem się do niej .
- Z jakiego powodu ? - kolejne pytanie z jej strony .
- Bo ty tu jesteś ..- uśmiechnąłem się ,a na policzki dziewczyny ponownie wkradł się rumieniec .  
- Miły jesteś ... - odsunęła się trochę ode mnie - Chyba za bardzo .. - niespodziewanie wstała .
- Co   jest ?! - wstałem zaraz po niej .
- Idę już . Pa . - próbowała uciec , ale chwyciłem ją za rękę i przysunąłem do siebie tak , że stykaliśmy się ciałami . Była sporo niższa ode mnie .
- Czemu idziesz ? Nie podoba ci się moje towarzystwo ? - zapytałem parząc jej w oczy .
- Podoba .. Tylko..-zacięła się .
- Tylko ? - chciałem aby dokończyła .
- Ja ... Nikt nigdy nie był dla mnie miły i nie wiem jak się zachować . - odparła , a mi zrobiło się jej szkoda .
-Po prostu , odwzajemnij to .. - uśmiechnąłem się ,a dziewczyna cichutko się zaśmiała .
Pogadałem z nią jeszcze chwilkę . Dobrze mi się z nią gadało . Polubiłem ją choć nie powinienem . Przecież za kilka dni muszę ją zabić , a przyjaźń mi to utrudni . I tak jest trudno . Może uda mi się wymyśleć coś , aby jej nie skrzywdzić . Kolejne dni i noce przeznaczone na myślenie .
___________________________________________________________________________________
Rozdział 2  :)


4 komentarze: